Zapraszamy do GALERII zdjęć:)
Spontaniczne wyjazdy w góry to Wichurowa specjalność, więc kiedy prognozy pogody dla Tatr były bardzo optymistyczne, zebrała się grupa turystów by zdobyć kilka szczytów dla hospicjum.
Jednodniowy wyjazd w Tatry zawsze wiąże się z wczesną pobudką, ale dla Wichurzan to żaden problem. Już o 7:00 stawili się w Kuźnicach, by niebieskim szlakiem powędrować przez Boczań na Halę Gąsienicową. Niska temperatura powietrza zmuszała do szybkiego marszu, by rozgrzać zmarznięte organizmy. Po wyjściu z lasu oczom wędrowców ukazała się rozległa panorama: Beskidu Żywieckiego, Gorców, Pienin a nawet Beskidu Wyspowego i Sądeckiego. Oczywiście najpiękniejsze jawiły się tatrzańskie szczyty: Giewont, Kasprowy Wierch i całe otoczenie Hali Gąsienicowej z Kozim Wierchem (2291 m) i Świnicą (2301m) na czele.
W „Murowańcu” krótki odpoczynek i uzupełnienie kalorii przed dalszą trasą. Tym razem Wichurzanie wybrali wyjście na szczyt Kasprowego Wierchu (1987m), a dalej czerwonym szlakiem – główną tatrzańską granią – w kierunku Czerwonych Wierchów. Zanim jednak wyruszyli na grań, swoje buty uzbroili w raki, gdyż cienka warstwa zlodzonego śniegu utrudniała bezpieczne poruszanie się po szlaku. Niesamowite żywioły wymalowały na tatrzańskich szlakach przepiękne śnieżne skrzydełka, zmieniające krajobraz w wyjątkowy i magiczny. Turystom przez cały czas wędrówki towarzyszyła panorama Tatr Wysokich i Zachodnich, a od czasu do czasu pojawiały się również Hawrań (2152m) i Płaczliwa Skała (2142m) należące do grupy Tatr Bielskich, a także zamykające od południa widnokrąg wierzchołki Niskich Tatr z Dżumbirem (2043m) i Chopokiem (2022m).
Kopa Kondracka (2005m), a więc pierwszy od wschodu licząc szczyt Czerwonych Wierchów to końcowy punkt, do którego dotarli Wichurzanie. Stąd zawrócili na Przełęcz pod Kopą Kondracką (1863m) i udali się w dół do schroniska na Hali Kondratowej. Z uwagi na północny, nieoświetlony stok i tutaj przydały się raki, by ostatni odcinek drogi nie okazał się pechowym.
Po niecałych 9 godzinach grupa z powrotem stawiła się w Kuźnicach by wyruszyć w drogą powrotną do Pszczyny. Kilka kolejnych szczytów dla Hospicjum udało się zdobyć małej, dzielnej grupie Wichurzan a dzięki doskonałej widoczności lekcje topografii były niezwykle obszerne.
Z turystycznym pozdrowieniem
Joanna Rozmus-Cader