2019-08-15 Alpy 2019 :)

Galeria zdjęć:)

Alpy 2019 z Wichurzanami:)

Trzytysięcznik w sercu Wysokich Taurów, dwa razy Dolomity, Alpy Gailtalskie oraz niezwykłe obcowanie z naturą- tak można ogólnie podsumować tegoroczny wyjazd Wichurzan w Alpy. Wspaniała pogoda umożliwiła turystom na zrealizowanie planu wycieczki w całości.

To już siódmy wyjazd turystów z Wichury w niezwykle piękne i jakże inne od naszych góry. Pierwszego dnia dojechali do Villach w Karyntii, skąd górską, krętą drogą udali się na parking na Villacher Hochalpenstrasse. Stąd rozpoczęli wysokogórski spacer pośród hal na najwyższy wierzchołek górujący nad trójstykiem granic słoweńsko-włosko-austriackim – Dobratsch (2166m). Panorama Alp Julijskich i Karawanków dostępna ze znajdującej się na samym wierzchołku kapliczki zapierała dech w piersiach. Droga powrotna prowadziła drugą stroną masywu i po zatoczeniu koła grupa udała się do Raneburga na nocleg. Wspólne przygotowywanie kolacji to już rytuał tych wyjazdów, tak samo jak kąpiel na zewnątrz domku przy krowach:)

Następnego dnia wycieczka do Włoch w Dolomity. Od samego początku drogi grupie towarzyszyło unoszące się nad głęboko wciętymi dolinami morze mgieł. Przepiękna droga wiodła trawersem wśród dolomitowych skał porośniętych niezwykle bogatą roślinnością. Po prawie 2 godzinach grupa dotarła do Rifugio Vandelli- schroniska położonego na 1926 m. Po posiłku krótki spacer do Jeziora Sorapis, nad którym wznosi się Palec Boży- Ditto di Dio- przepiękna formacja skalna nad lazurowym lago:), swoisty odpowiednik tatrzańskiego Mnicha. Dalsza wędrówka prowadziła dość ostro pod górę na przełęcz Forcella Marcouira 2306 m. Nagrodą dla wszystkich były porastające całe polany szarotki- górskie kwiaty, które w naszych Tatrach występują niezwykle rzadko. Zejście do doliny i wyjście na kolejną przełęcz, z której już prosto w dół do Passo Tre Croci (1802m), oddzielającą Misurinę od słynnego kurortu Cortina D’Ampezzo.

Kolejny dzień spędzili młodzi turyści również w Dolomitach w masywie di Sesto. Z miejscowości Misurina wyruszyli starą drogą zaopatrzeniową dla wojska włoskiego. Warto bowiem wskazać, że przez długi okres czasu I Wojny Światowej w masywie Monte Piana (2325 m.) ukształtował się front włosko-austriacki. Po krótkim pobycie w Rifugio A.Bosi (2205 m). grupa udała się na rozległy, trawiasty wierzchołek, gdzie ich oczom ukazało się otwarte muzeum bogate w pamiątki z I wojny jak i pozostałości po okopach i działaniach wojennych. To niezwykłe miejsce zaskakiwało swoim ukształtowaniem, gdyż wśród strzelistych wokół skał, tutaj na wysokości ponad 2 tysięcy metrów znajdowała się polana wielkości kilku hektarów, na której toczyły się walki. W wyniku tych działań Włosi zajęli Południowy Tyrol (Sudtirol), należący wcześniej do austriackiego Królestwa Tyrolu, zaś po jednym z kończących I Wojnę Światową pokoju w Saint Germain tereny te zostały włączone do państwa włoskiego.

Czwarty dzień wszyscy zgodnie uznali za najpiękniejszy. Celem było serce Venedigergruppe – najmniej zurbanizowanej części największego obszaru chronionego całych Alp – Parku Narodowego Wysokie Taury. Już o 6 rano na turystów czekała umówiona wcześniej górska taksówka, która z miejscowości Hinterbichl wywiozła grupę niezwykle krętą drogą nieco wyżej do schroniska Joannishutte (2121 m) Po krótkim śniadaniu i gorącej herbatce wyruszyli w górę, zdobywając stopniowo południowe zbocza głównej alpejskiej grani. Ubrania wierzchnie były konieczne, gdyż bliskość lodowców sprawiała, że o poranku było wyjątkowo rześko. Wędrówka pod dość dużym nachyleniem rozgrzała bardzo szybko wędrujących. Z każdej strony ukazywały się Wichurzanom lodowce (w tym największy spływający z południowych zboczy Gross Venedigera – Mullwitzkees, o powierzchni ponad 3 km2), siejąc swoją grozą, ogromem i zimnem. Kolejny postój w schronisku Defreggerhaus (2963 m.), do którego dotarli po niespełna 2,5 godzinach wędrówki. Ostatni już etap podejścia rozpoczęli po półgodzinnym odpoczynku. Ostatnie 150 metrów przewyższenia okazały się dla niektórych ogromnym wysiłkiem, gdyż na tej wysokości mogą się już pojawiać problemy z aklimatyzacją. Mulwitzaderl- 3105 metrów zdobyty! Z wierzchołka rozpościerały się przepiękne widoki na znaczną część Wysokich Taurów oraz pobliskie pasma Dolomitów, zaś oblewający ową grań w zasadzie z trzech stron płaskowyż lodowcowy Mullwitzkees podkreślał piękno miejsca jakie dane było Wichurzanom ujrzeć. Tutaj wytrawni i wprawienie turyści zakładają raki i wyruszają na bardzo dobrze już stąd widoczny wierzchołek GrossVenedigera (3657m), wyłącznie po lodowcu. Grupa Wichurzan rozebrała buty i chłonęła widoki rozpościerające się wokół… Spacer do lodowca urozmaicił pobyt na wierzchołku a znalezione kryształy górskie były dodatkową atrakcją. Po bardzo długim pobycie na szczycie grupa wróciła do schroniska na posiłek a potem już w dół do busa.

Ostatniego dnia przed powrotem do Pszczyny przepiękna dolina Innergschloss gościła Wichurzan w swoich progach. Spacer, tym razem północnymi zboczami Gross Venedigera, w otoczeniu trzytysięcznych szczytów na pożegnanie z Alpami okazał strzałem w dziesiątkę. Skansenowa zabudowa okolicy bardzo spodobała się wędrującym a goniące po ścieżce świstaki budziły podziw i radość wszystkich. W schronisku Venedigerhaus (1683m) na końcu doliny uczestnicy wyjazdu napisali alpejski test, na który składały się pytania z wiadomości zdobytych w ciągu tych 5 dni. Najlepsza okazała się Maja, drugi był Bartek a trzeci Kuba. Każdy otrzymał nagrodę i brawa pozostałych:)

Droga powrotna upłynęła spokojnie i około godziny 22 grupa stawiła się na parkingu przy SP3.

Wiele wrażeń, emocji i przygód ale również zmęczenie towarzyszyły Wichurzanom podczas wyjazdu i zaraz po nim. Nie mniej każdy jest chętny do tego typu przygód w latach następnych.

Z turystycznym pozdrowieniem

Joanna Rozmus-Cader