Lysa Hora- zima jak się patrzy- 19.11.2017

Zdjęcia w galerii:)

Zimowa Lysa Hora z Wichurą dla Hospicjum.

Pierwsza w tym sezonie zimowa wycieczka z Wichurą- wyjazd na najwyższy szczyt Beskidu Śląsko-Morawskiego- Lysą Horę- 1323 m. miała miejsce 19.11. Ogromna ilość śniegu zaskoczyła wszystkich, jednakże zarówno dzieciom jak i starszym uczestnikom wycieczki sprawiła wiele radości.

Wyruszyli żółtym szlakiem, by po dwugodzinnej wędrówce w śniegu dotrzeć na szczyt Lysej Hory. Tego dnia w tym samym kierunku zmierzało wielu biegaczy, na szczęście w schronisku na szczycie starczyło miejsca dla wszystkich. Słynna czeska gorąca czesnakowa smakowała wyjątkowo dobrze zmarzniętym turystom.

W pobliżu szczytu, na wysokości 1313 m n.p.m. znajduje się 78-metrowy przekaźnik telewizyjny (potężna bryła obiektu wybudowana w 1980 jest widoczna nawet z Pszczyny), a na wysokości 1320 m n.p.m. obserwatorium meteorologiczne – pierwsze przyrządy pojawiły się na szczycie jeszcze pod koniec XIX wieku, następnie nowoczesną aparaturę zainstalowali żołnierze Wehrmachtu podczas II wojny światowej.

W drodze powrotnej w rejonie Ivančeny oczom turystów ukazała się długa na kilkanaście i wysoka na kilka metrów sterta kamieni przypominająca rodzaj mogiły.

Kamienna mogiła na Ivančenie, jest symbolem patriotyzmu, odwagi i przyjaźni, a także ruchu oporu przeciwko zniewoleniu, bowiem w okresie reżimu totalitarnego, masowe wspinaczki były tłumione przez służby bezpieczeństwa. Na ścianach Ivančeny są umieszczone tablice pamiątkowe i znaki drużyn skautów z całej Republiki Czeskiej. Corocznie w sobotę, która jest najbliżej 24 kwietnia, spotykają się tutaj skauci oraz turyści z całego kraju i zagranicy, którzy jak każe tradycja, przyniosą tu kamień ze swojego regionu dzięki czemu mogiła co roku się powiększa.

                Droga powrotna upłynęła pod znakiem śnieżnych zabaw. Tym razem o lekcję topografii było trudno, jednakże turyści odebrali wiele innych ciekawych wiadomości na temat pobliskiego terenu.

Kolejne szczyty dla Hospicjum zdobyte a pozostało już niewiele czasu na kolejne wyjścia.

Z turystycznym pozdrowieniem

Joanna Rozmus-Cader