Zdjęcia w galerii- kliknij tutaj:)
Długi czerwcowy weekend spędzili Wichurzanie na Słowacji- 3 dni w Parku Narodowym Słowacki Ra,j a ostatni dzień w Tatrach Bielskich. Wiele kilometrów a tym samym wiele punktów udało się zdobyć dla pszczyńskiego hospicjum św. Ojca Pio. Propagowanie idei hospicyjnej weszło już turystom z Wichury w krew, a ojciec Pio towarzyszy im na każdej z wycieczek.
Pierwszego dnia po długiej podróży i tak udało się zrealizować plan- wejście na Tomaszowski Vychlad i przejście po stupaćkach przełomem Hornadu. Wspaniały widok na Tatry z niesamowicie pięknej i przepaścistej skały był dla młodszych uczestników wyprawy i ich rodziców zupełnie czymś nowym- nieznanym z dotychczasowych wypraw.
Gimnazjaliści i licealiści natomiast mieli jeszcze okazję przejść kilkukilometrowy odcinek wzdłuż rzeki Hornad, trawersując skałki wznoszące się ponad poziomem wody. Metalowe stopnie i łańcuchy umożliwiły całkowicie bezpieczne przejście aż do Podlesoka, gdzie czekali już pozostali uczestnicy wycieczki. Kolejne dwa dni minęły w przepięknych wąwozach: Sucha Bela i Piecky. Przejście kładkami, drabinami, stupaćkami po dnie wąwozu, którym prawie na całej trasie płynęła woda, stanowiło główną atrakcję czasu spędzonego w tych miejscach. Niesamowite wodospady, formacje skalne i roślinność zwracały na siebie szczególną uwagę Wichurzan.
Dużą atrakcję stanowiła również Dobsińska Lodowa Jaskinia wpisana na listę Światowego Dziedzictwa Kultury UNESCO, którą udało się turystom zwiedzić. Jaskinia znajduje się w Krasie Spisko-Gemerskim, obecnie na terenie rezerwatu przyrody „Stratená” w Parku Narodowym Słowacki Raj i stanowi unikatowy rezerwat przyrody. Jest częścią ogromnego systemu Jaskini Strateńskiej, który z długością blisko 23 tysięcy metrów jest najdłuższym systemem jaskiniowym Słowacji.
Ostatniego dnia wyprawy z uwagi na czarne chmury, które zawisnęły nad Hrabusicami i okolicami, udali się Wichurzanie w Słowackie Tatry Bielskie. Spacer do jedynego schroniska w tej części Tatr trwał kilka godzin w obie strony. W Szarotce- Plesnivcu turyści mogli się posilić i spędzić czas w bardzo klimatycznym miejscu.
Niezwykle dzielna grupa z Wichury była bardzo zadowolona ze spędzonego czasu na Słowacji. Rodzice dumni ze swoich pociech a dzieci z rodziców, którzy pokonywali swoje małe lęki na drabinkach:). Wieczory spędzone przy śpiewie i na rozmowach bardzo zbliżyły do siebie wszystkich uczestników. Niektórzy nawet odkryli swoje twórcze talenty, gdyż po odebraniu telefonów komórkowych byli na odwyku:) Okazuje się, że młodzież potrafi ze sobą rozmawiać i odkrywać uroki życia bez urządzeń elektronicznych.
Kilka zdobytych szczytów z ojcem Pio dodatkowo motywowało wszystkich do wędrówek, gdyż idea hospicyjna staje się coraz bliższa nie tylko uczestnikom akcji.
Z turystycznym pozdrowieniem
Joanna Rozmus-Cader