Aż 74 osoby na kuligu w Beskidach z WICHURĄ z ZS2!
Zobacz zdjęcia: kliknij tutaj
Są takie wycieczki, na które może jechać kilka osób, są takie na które zabiera się kilkanaście, kilkadziesiąt a są takie, na które może jechać aż 74 turystów. Zimą na Babią dobrze się wybrać pod okiem doświadczonego przewodnika w kilka osób- nawet jeśli ten przewodnik jest nauczycielem:), na Magurkę może jechać 50 turystów, a na kulig można zabrać i dwudziestu więcej:) Na zimowe zdobywanie Himalajów wyjeżdżają nawet dwuosobowe kadry narodowe- co jest zupełnie zrozumiałe:) Wszystko zależy od pogody, kondycji uczestników, warunków na szlaku:) Wichurzanie potrafią dobrze ocenić te zależności i organizacja wyjazdów- już prawie 200- jak do tej pory kończyła się zawsze bezpiecznie. Oby tak dalej:)
Niedzielny wyjazd był wyjazdem familijnym, w którym wzięło udział kilkanaście rodzin. Najmłodszy uczestnik wycieczki- Szymek ma 2 latka i pokazywał turystom co jest najsmaczniejsze w górach- swojskie kotlety dające siłę i energię:) Z Kubalonki grupa przeszła do Szarculi, skąd żółtym szlakiem powędrowała na Kozińce. Lekko nie było, gdyż nogi zapadały się miejscami po uda, jedynie kochane pięciolatki stąpały po powierzchni śniegu:)- waga lekka ma swoje duże plusy:) W drogę powrotną na Kubalonkę udali się zielonym szlakiem i po około 40 minutach znaleźli się na parkingu, gdzie czekały na nich zaprzęgi konne z saniami. W sześciu dużych saniach pędził kulig na Stecówkę i z powrotem. Przejażdżce towarzyszył śpiew i gwarny śmiech, który świadczył o doskonałej zabawie. Po półtorej godzinie siedzieli już turyści w kolibie, gdzie mogli się napić gorącej herbaty i zjeść kiełbaskę z ogniska.
Wspaniale spędzony czas- tak oceniali uczestniczy wycieczki niedzielny wypad z Wichurą. Kolejne lekcje topografii, historii i wędrowania w zimowych warunkach mogli odebrać mali, młodzi i nieco starsi turyści:)
W najbliższą niedzielę spędzą popołudnie w doskonałym towarzystwie wolontariuszy i wszystkich związanych w jakikolwiek sposób z Hospicjum św. Ojca Pio na koncercie w Pszczyńskim Centrum Kultury.
Z turystycznym pozdrowieniem
Joanna Rozmus-Cader